Czy moje dziecko ma AUTYZM...???

Napisane przez Katarzyna, .


Jeśli masz wątpliwości dotyczące prawidłowego rozwoju swojego dziecka…, przeczytaj, zaobserwuj, wyciągnij wnioski…


autyzm         (…) Rowan szybko nauczył się chodzić, a zanim skończył rok, wypowiadał pierwsze słowa. Nie posiadaliśmy się z radości – jego wczesny rozwój dodawał otuchy i był powodem do dumy. W jego bystrości widzieliśmy odbicie własnej inteligencji. Lekko nas tylko dotknęło, kiedy zamiast nauczyć się mówić „mama” i „tata”, przyswoił sobie imiona wszystkich parowozów z bajki Tomek i przyjaciele. „Henio” – wołał, odwracając się do mnie z dziwną energią i podnosząc maleńką, zieloną lokomotywę, które rzeczywiście nosiła takie imię. „Henio!”. Uwielbiał pociągi i zabawkowe zwierzątka, całymi godzinami układał je na podłodze salonu według rozmiarów i kolorów w zadziwiająco przemyślanych układach. (…) Kiedy obsesyjnemu ssaniu piersi zaczęły towarzyszyć dziwne, jakby jogistyczne, pozy (czasem nawet rzucał się na podłogę, niemal odrywając Kristin sutek), kiwaliśmy mądrze głowami, wierząc, że oto nasz syn przejawia pełną pasji naturę pisarza albo odkrywcy. Gdy zaczął powtarzać fragmenty dialogów z bajki Tomek i przyjaciele, uśmiechaliśmy się, myśląc, że szybko zacznie perorować. Kiedy jednak Rowanowi stuknęło osiemnaście miesięcy, Kristin – psycholog specjalizująca się w rozwoju dziecka – zaczęła się martwić. Rowan nie wskazywał palcem, nie poszerzał swego ograniczonego zasobu słownictwa, powtarzał tylko fragmenty dialogów z filmów dla dzieci (specjaliści od autyzmu nazywają to echolalią). Nie chwalił się także swoimi zabawkami, jak to czyni wiele dzieci. Kiedy ktoś wołał go po imieniu, nie rozglądał się. (…) Kiedy czegoś chciał, łapał mnie albo Kristin za rękę i ciągnął w jakieś miejsce. Do lodówki, jeśli był głodny (lubił tylko chrupiące jedzenie, np. bekon albo jabłka), do magnetowidu, jeśli chciał coś obejrzeć Toy Story albo filmy przyrodnicze o zwierzętach (gdy wybrałem zły program, zaczynał wrzeszczeć i nie przestawał, dopóki nie trafiłem na właściwy). (…) Potem zaczęły się napady złości. Nie te zwykłe, oznaczające: „Jestem zły, bo nie rozumiem” albo: „Nie dostałem tego, czego chcę”, których doświadczają wszystkie dzieci. Te już znaliśmy. Teraz zaznaliśmy czegoś nowego – demonicznego, nieomal opętańczego gniewu, pojawiającego się nagle, jakby znikąd. W jednej chwili synek układał zabawki, bawił się ogrodowym szlauchem (na punkcie wody też miał bzika) czy spał, a w następnej krzyczał, ni to ze złości, ni to z bólu, czasem całymi godzinami. Dlaczego? Coś musiało być nie tak, ale nigdy nie braliśmy pod uwagę autyzmu. Przecież syn miał z nami kontakt emocjonalny – patrzył proso w oczy, przychodził z rozpostartymi ramionami, żeby się przytulić. Przyjaciele starali się nas pocieszyć (…): „Zabierzcie go do logopedy”. Zdecydowaliśmy się na to ostatnie, ale nie przyniosło żadnych efektów. Potem spróbowaliśmy terapii zajęciowej, jednak Rowan ignorował terapeutów. Złościł się i płakał, gdy musiał z nimi siedzieć, a potem wracał do swoich zwierzątek i lokomotyw, wołając: „toy story” i „to jest słoń”, nic więcej. Z czasem i te zwroty pojawiały się coraz rzadziej. Patrzył bezmyślnie w przestrzeń, milczał przez długie godziny, aż przychodziły te demoniczne napady złości, które rozdzierały uszy i zmieniały nasz dom w piekło. Nasz syn, nasz piękny chłopiec, oddalał się i nie mogliśmy nic na to poradzić. Aż wreszcie pewnego wieczora, kiedy Rowan miał dwa i pół roku, Kristin poszła na górę, siadła do komputera i wpisała do wyszukiwarki: „Autyzm, wczesne objawy”. (…) Kliknęła i przeczytała:
- nie pokazuje zabawek rodzicom i innym dorosłym
- nie wykonuje gestów: nie wskazuje, nie sięga, nie macha, nie pokazuje
- nie dzieli zainteresowań i radości z innymi
- powtarza wciąż te same manipulacje przedmiotami
- nie utrzymuje kontaktu wzrokowego
- nie reaguje na imię
- nietypowa prozodia (rytm i intonacja języka)
- wykonuje powtarzalne ruchy i przybiera te same pozycje ciała
- wykazuje niedostatek słów lub innych umiejętności
- gaworzy zamiast mówić
- nie posługuje się własnymi sensownymi, dwuwyrazowymi zdaniami przed dwudziestym czwartym miesiącem życia                                                                                                                 Rowan utrzymywał dobry kontakt wzrokowy. Poza tym miał wszystkie objawy. (…)


                                                    Fragmenty książki Ruperta Isaacsona 

                                                        – "Opowieść ojca przez mongolskie stepy w poszukiwaniu cudu".

Zdecydowałam się na zacytowanie tych fragmentów, ponieważ myślę, że autor doskonale uchwycił sedno problemu.

 

          A teraz bardziej naukowo…      

    Idąc za Jackiem J. Błeszyńskim „Autyzm a niepełnosprawność intelektualna i opóźnienie rozwoju” Gdańsk 2014, proponuję zestawienie charakterystycznych cech rozwoju dziecka z autyzmem:

Co istotne jeśli chodzi o powyższe cechy:
- wczesne ich występowanie
- nakładające się na siebie zaburzenia
- możliwość współwystępowania z innymi zaburzeniami i chorobami
- możliwość współwystępowania różnych zaburzeń
- brak jednoznacznej etiologii
- zgodnie z klasyfikacją DSM – zaburzenia w rozwoju wywołują globalną niepełnosprawność.

 

Drukuj