Autyzm jako neurotyp, a nie defekt
Autyzm to zbiór cech neurobiologicznych, które wpływają na sposób przetwarzania informacji, komunikacji, odczuwania bodźców i organizacji świata wewnętrznego. To nie jest choroba, bo:
-
nie ma „patogenu” ani „uszkodzenia”, które należałoby leczyć,
-
nie da się „wyleczyć” autyzmu, tak jak nie da się wyleczyć, że ktoś jest leworęczny,
-
autyzm jest stabilną cechą wrodzoną.
Osoby autystyczne różnią się sposobem działania mózgu – inaczej filtrują bodźce, inaczej analizują sytuacje społeczne i często mają wyjątkowe zdolności w określonych obszarach, takich jak:
-
myślenie analityczne,
-
rozpoznawanie wzorców,
-
zapamiętywanie informacji,
-
zainteresowania specjalistyczne prowadzone z niezwykłą głębią.
W wielu środowiskach – naukowym, artystycznym czy informatycznym – te cechy są mocnymi atutami.
Skąd więc wzięło się postrzeganie autyzmu jako niepełnosprawności?
Tradycyjny model medyczny zakłada, że „norma” jest jedna. Jeśli ktoś od niej odbiega, to „ma zaburzenie”. To podejście powstało głównie po to, by móc przyznawać wsparcie systemowe – zasiłki, asystentów, terapie.
Problem w tym, że świat jest projektowany pod neurotypowy styl funkcjonowania, a nie obejmuje różnorodności.
Na przykład:
-
szkoła wymaga ciszy i pracy grupowej → osoba autystyczna może mieć nadwrażliwość sensoryczną i czuć przeciążenie, co prowadzi do „trudności”.
-
praca wymaga small talku → osoba autystyczna komunikuje się bardziej dosłownie, bez „społecznych wypełniaczy”.
To nie autyzm jest przeszkodą – to środowisko nie jest elastyczne.
W modelu społecznym:
Niepełnosprawność powstaje wtedy, gdy otoczenie nie jest dostosowane do potrzeb człowieka.
Jeśli świat byłby zaprojektowany uniwersalnie – cichsze przestrzenie, jasne zasady komunikacji, możliwość pracy indywidualnej – „niepełnosprawność” w ogóle by się nie ujawniła.
Autyzm jako tożsamość
Dla wielu osób autystycznych autyzm nie jest problemem, który trzeba naprawić, tylko fundamentalną częścią tego, kim są:
-
wpływa na sposób myślenia,
-
na relacje,
-
na twórczość i zainteresowania.
Mówienie im, że autyzm to „uszkodzenie”, często odbierane jest jako negowanie ich osobowości.
Dlatego coraz częściej mówi się:
-
osoba autystyczna, nie „osoba z autyzmem” – bo to nie bagaż, tylko tożsamość,
-
neurotyp inny, a nie „zaburzony”.
Gdzie pojawiają się realne trudności?
Nie można udawać, że autyzm dla nikogo nie jest wyzwaniem.
Dla części osób to m.in.:
-
przeciążenia sensoryczne,
-
trudności z adaptacją do zmian,
-
problemy z rozumieniem niewerbalnych sygnałów społecznych.
Ale te trudności można łagodzić:
-
dostosowując środowisko,
-
ucząc strategie komunikacyjne,
-
akceptując różnice zamiast je zwalczać.
Dla porównania:
osoba niewidząca nie ma „problemu z widzeniem” wtedy, gdy korzysta z audiobooków i nawigacji głosowej.
Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy ktoś zakłada, że każdy musi widzieć.
Z autyzmem jest podobnie.
Podsumowanie
Autyzm nie musi być traktowany jako niepełnosprawność, jeśli:
-
rozumiemy, że to odmienny neurotyp, a nie defekt,
-
uczymy się komunikować jasno i bez uproszczonych norm społecznych,
-
projektujemy przestrzenie i relacje, które nie wymagają maskowania i udawania „normy”.
To przesunięcie perspektywy:
z „naprawiania” autysty
na dostosowanie świata do różnorodności ludzkich umysłów.
Nie chodzi o negowanie wsparcia – ono bywa potrzebne i ważne.
Chodzi o to, żeby autyzm nie był automatycznie traktowany jak wada.
